6 kwietnia 2011 roku szwedzki Saab zamknął fabrykę. Właściciel marki SAAB – grupa Spyker, złożyła wniosek o upadłość. Wcześniejsze próby ratowania firmy nie dawały żadnych rezultatów. Ostatnią nadzieją firmy na ratunek miał być chiński inwestor Youngman, który ostatecznie wycofał się z rozmów.
Ostatnią nadzieją firmy na ratunek miał być chiński inwestor Youngman, który ostatecznie wycofał się z rozmów. W tym przypadku na drodze stanął koncern General Motors, który nie chciał przekazać swoich technologii, które wykorzystywał do tej pory SAAB.
Większość osób postawiła już krzyżyk na producencie szwedzkich aut, uznając, że firma się już nie podniesie.
SAAB powraca
SAAB jednak powrócił. 2 grudnia z taśmy produkcyjnej fabryki Saaba w Trollhättan ponownie zjechał model 9-3.
Ratunek jednak przyszedł z Azji, a nowymi właścicielami marki zostało japońsko-chińskie konsorcjum National Electric Vehicle Sweden. SAAB produkował auta elektryczne. Wiadomość że elektryczne wersje SAABA 9-3, które pojawią się w przyszłym roku, trafią na rynek chiński, zaskoczyła nas.
Tolerancyjna Szwecja dyskryminuje!!!
Słynąca z tolerancji Szwecja ma zamiar dyskryminować wielbicieli elektrycznych samochodów w całej Europie. Dlaczego? Dlatego, że rynek europejski i później amerykański (także na chiński) kierowane będą auta z tradycyjnymi silnikami z benzynowymi z turbodoładowaniem.
Zatem zamiast elektrycznych aut, w ręce kierowców w Europie trafią samochody z turbodoładowanymi dwulitrowymi silnikami o mocy 220 KM.
Małym pocieszeniem jest to, że SAAB nie umieszcza pod maską miniaturowych wynalazków, zbudowanych zgodnie z zasadami downsizingu.
Niemniej jednak ci, którzy czekali na nowe auta elektryczne na europejskim rynku, mogą poczuć się dyskryminowani.
My w Europie też chcemy elektrycznych SAAB – ów!
Kto złoży zawiadomienie do Komisji Europejskiej?