Zespoły Formuły 1 zakończyły testy przed rozpoczęciem nowego sezonu, mając już niewiele czasu na ostatnie przygotowania do odbywającego się pod koniec marca GP Australii w Melbourne. Odbywające się na przełomie lutego i marca testy w Barcelonie dobiegły końca w ubiegłym tygodniu.
W wyniku dając drużynom szansę na sprawdzenie nowych rozwiązań na nadchodzący nowy sezon 2017, chyba najbardziej zadowolony z przygotowań może być ścigający się dla Ferrari Kimi Raikkonen, który jako jedyny na Circuit de Catalunya zszedł poniżej 1:19 s w czasie okrążenia (1:18,643 s).
Niewiele gorszy był partnerujący Finowi Sebastian Vettel (1:19,024 s), a to sugeruje, że zespół Ferrari może z dużym optymizmem prowadzić ostatnie przygotowania do GP Australii.
Jednostka napędowa Ferrari służy ponadto drużynom Haas i Sauber – obie mogą być zadowolone z silnika włoskiej stajni, co widać na podstawie wysokiej liczby okrążeń w sesjach treningowych.
Liderem pod względem liczby wykonanych okrążeń był Mercedes, co sugeruje, że w nadchodzącym sezonie niemieckie jednostki będą ponownie wzorem niezawodności. Poza zespołem Mercedesa, daje to powody do optymizmu także Williamsowi i Force India.
Ścigający się dla Mercedesa Valtteri Bottas i Lewis Hamilton uplasowali się tuż za Ferrari pod względem najszybszego czasu okrążenia. Najlepszy w tym wypadku okazał się Fin (1:19,310 s), choć Hamilton deptał mu po piętach (1:19,352 s).
Pozytywną niespodziankę sprawił na pewno wracający niespodziewanie do Formuły 1 Felipe Massa, który odnotował piąty najlepszy czas na torze w Barcelonie.
Nieźle spisały się także bolidy napędzane jednostką Renault, który na sezon 2017 przygotował od podstaw całkiem nowy silnik. Dyrektor Renault Cyril Abiteboul nie krył zadowolenia z wyników testów w Barcelonie.
„Spełniliśmy, a nawet przekroczyliśmy oczekiwania względem nowego silnika, choć wszystko będzie zależeć od niezawodności.
„Przystąpiliśmy so treningów z kompletnie nowym silnikiem, nie tylko z nowym systemem ICE, ale także ERS. To wielkie wyzwanie, zwłaszcza jeśli chodzi o niezawodność, co wcale nas nie zaskoczyło. Pewne trudności były do przewidzenia”, ocenił Abiteboul.
Najgorzej poszło z kolei bolidom McLarena napędzanym jednostką Hondy – Fernando Alonso i Stoffel Vandoorne wykonali łącznie zaledwie 425 okrążeń, w swoich najszybszych próbach nie przekraczając bariery 1:21 s.
Japoński producent mocno podpadł szefom McLarena po fatalnym sezonie 2016. Ostatnio pojawiły się doniesienia, że wkrótce może nawet dojść do zakończenia współpracy między stronami.
Mimo wyników osiągniętych w treningach, praca wszystkich zespołów zostanie na poważnie zweryfikowana dopiero na torach, a pierwszą odsłoną rywalizacji będzie zaplanowany na 24-26 marca GP Australii na Melbourne Grand Prix Circuit.
W ub. roku na inaugurację sezonu zwycięstwo odniósł Nico Rosberg, lecz mistrz świata krótko po zdobyciu tytułu zdecydował się na odejście z Formuły 1.
Chrapkę na wolny tytuł może mieć m. in. znany z Red Bulla Daniel Ricciardo, który dodatkowo będzie mógł liczyć na głośny doping swoich rodaków. Kierowca przyznał, że ma nadzieję na miejsce na podium, ale nie buja w obłokach.
„Marzę o tym, aby znaleźć się na podium, to będzie moim celem. Nie zmierzam jednak do Melbourne pełen nadziei i marzeń. Chcę po prostu pokazać ze swojej strony jak najlepsze przygotowanie”, zapowiedział pochodzący z Perth kierowca.
W kwestii szans na zwycięstwo w inaguracyjnym wyścigu, największe szanse zdaniem bukmacherów ma w tej chwili zespół Mercedesa, a także Ferrari.
Srebrne Strzały wystartują teraz w innym składzie, lecz sprowadzenie Bottasa w miejsce Rosberga z pewnością nie osłabi drużyny – Fin w ciągu ostatnich kilku lat osiągał w zespole Williams solidne rezultaty, a typowania F1 w serwisie bet365 wskazują, że może on nawet powalczyć o tytuł mistrza.
Brak Rosberga oraz bardzo obiecujące wyniki Ferrari sugerują, że walka o tytuł mistrza kierowców będzie w tym sezonie nieco bardziej otwarta. Pierwsze kilka tygodni rywalizacji pokaże, czy powyższe typowania okażą się trafione.